środa, 18 lipca 2012

Praca, plaża, spacer.


Mieszkanie w pracy jest niesamowicie wygodne. Budzę się i jestem, gotowe. Do pracy często chodzę w stroju kąpielowym, przedpołudnia spędzam na plaży, placu zabaw i parku na dobrej zabawie, rewelacja! :)

Wczoraj podczas wyjątkowej (choć bez okazji) kolacji przy winie i wyśmienitym deserze omówiłam z rodziną moje plany i mam już pomysł na każdy kolejny weekend aż do września. Mam coraz więcej znajomych i będę coraz więcej jeździć, jak dobrze! :)

Dziś mieliśmy wypłynąć w rejs statkiem dziadka, ale mimo, że rano było gorąco, popołudniu pogoda się pogorszyła i został tylko wiatr i złowrogie chmury. Po rozpoczęciu pisania pracy na angielski byłam tak zmęczona psychicznie samym faktem, że muszę zacząć o tym myśleć, że poszłam na odstresowujący spacer. Uwielbiam wieczory, kiedy plaża nie jest zatłoczona, wieje wiatr i niebo złowrogie.

Hendaya. 
Alde Zaharra. 
Kirolportua.

Kirolportua.




Moja Hondarribia.


Jednooki piegus.

Palma uderzyła mnie w głowę ;D


Jutro popołudniu ruszamy (z moją tutejszą rodziną) w góry, w sobotę jedziemy na tripa po Francji, w niedzielę jadę do Bilbao. I dochodzą mnie słuchy, że w przyszłym tygodniu będę miała długi weekend i być może pojadę ze znajomym w Pireneje, może zabiorę się z Polakami w jakiegoś tripa, może pojeżdżę stopem, może pojadę na festiwal pod namiot, a może.. nie, na pewno nie będę się nudzić :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz