niedziela, 19 sierpnia 2012

33°C

Piękny dzień, piękna pogoda, idealny moment, by zacząć zmiany w swoim życiu. W ręku książka "Jak zmienić swoje życie", którą dostałam w prezencie pożegnalnym od Kuby, w nocy fajerwerki, jak w nowy rok. Tak więc symbolika po całości, więc nie pozostaje nic innego, jak wejść z nowymi marzeniami i planami w nowy rok. A jeśli o to chodzi, to trzy lata temu zaczęłam spisywać je na kartce papieru. Te bardziej i mniej realne, te małe i te wielkie. W tym miejscu chciałabym wyjść z przesłaniem i wykorzystam do tego niedawną rozmowę z Tomkiem. 

  • Doceniaj wszystko, każdą drobną rzecz, Tomek. 
    Ale teraz weź kartkę i coś do pisania, to będzie ważna kartka, więc niech nie będzie taka powydzierana i wymechłana. A w sumie, niech i będzie.
Zrobisz tak: usiadziesz w spokoju, weźmiesz tę udartą kartkę i ponumerujesz ją od 1-10. Napiszesz tam w losowej kolejności dziesięć rzeczy, o których marzysz, które chciałbyś zrobić w tym roku, albo w bliżej nieokreślonym czasie. Od całkiem realnych po takie o małym stopniu prawdopodobieństwa. Na te zdarzenia może wpływać Twoja praca, ludzie, których poznajesz i miliord innych czynników. Pokażę Ci na moim przykładzie: napisałam sobie, że zacznę studia, potem że przeniosę się na inny kierunek, że zacznę zarabiać, dostanę się do muzycznej, że pojadę na wakacje do Basków, że wygram konkurs, że schudnę, że nauczę się hiszpańkiego, że coś tam.. Prawie wszystko się udało (nadal nie znam hiszpańskiego), choć w momencie pisania wydawało się być kompletnie nierealnym. Wiadomo, że można tylko rozśmieszyć Boga mówiąc mu o swoich planach na przyszłość :D Chodzi o to, że mówiąc otwarcie o swoich marzeniach, przybliżasz się do nich :) Gdybym tego sama nie doświadczała, nie byłabym tego taka pewna. I oczywiście nie mówię, że wszystko stanie się od razu. Spojrzysz na swoją karteczkę za miesiąc i uznasz, że nic się nie stało i że wszystko do dupy. Ale spojrzysz za rok i okaże się ile udało się spełnić. Chciałabym też, żebyś pomyślał sobie ile udało Ci się osiągnąć w ciągu ostatnich kilku lat. Wymień sobie kilka rzeczy, jak uniezależnienie finansowe, wyjazd z kraju, studia, praca, muzyka, kobieta, ludzie, których spotykasz, cokolwiek jest dla Ciebie ważne. I doceń, że to wszystko masz. Uśmiechnij się, bo być może odezwałeś się do mnie po latach, żeby skorzystać z tej rady :) Trzymaj się!

Kiedy pomyślę o tym ile musiało się wydarzyć, żeby wszystko się spełniło, jestem pod wrażeniem i nie przestaję dziękować. Zawsze znajduję się we właściwym miejscu, w odpowiednim czasie, spotykam lub mijam właściwą osobę, która przez kolejną właściwą osobę wpływa na to, co się stanie. Normalne, tak się dzieje, ale mnie to zachwyca i już. To wszystko nie dzieje się samo, nie dzieje się przypadkiem. Jedna myśl kołacze w głowie i nie odpuszcza: NIE MA PRZYPADKÓW!!! Ostatnie dwa i pół roku mojego życia to jedno wielkie dziękczynienie.

Sierpień, tak jak obiecywali, jest piękny i upalny. Średnia temperatura w ostatnim tygodniu to były 33°C i całe szczęście, że jestem nad morzem, bo tutaj aż tak tego nie czuć, natomiast w środku kraju odczuwalna temperatura musi zabijać! Nie zanosi się na zmianę pogody, więc nie mam już wątpliwości, wrócę opalona.


Miniony tydzień był bardzo przyjemny, weekend również. W czwartek wybrałam się na koncert Downtown Trio i spędziłam przemiły wieczór w towarzystwie tych panów. Inaki, pianista, spędził rok w Krakowie i grał w czterech projektach koncertując, a co najważniejsze, planuje wrócić do Polski :)



W piątek wieczorem pojechałam z Moniką i Bartkiem do Donostii, najpierw staliśmy w korku do centrum, biegiem spieszyliśmy na wypełnioną po brzegi plażę i piliśmy sangrię podczas pokazu fajerwerków, tańczyliśmy tradycyjne baskijskie tańce (kiedy podczas jednego z koncertów niespodziewanie padła gitara), tutaj (klik!) można zobaczyć jak to wygląda, kiedy Baskowie zaczynają tańczyć i nikt nie pyta o kroki, bo wszyscy doskonale je znają i mieliśmy przygodową pasażerkę, Australijkę, która jest na 7-miesięcznych wakacjach i do tej pory przez dwa miesiące zdążyła zwiedzić Chorwację, Hiszpanię i Portugalię, w najbliższym czasie wybiera się w tripa po Europie, zahaczy na pewno o Polskę, później leci do Stanów i stamtąd chyba wraca do Australii. Ciekawie było słuchać o jej podróżach, natomiast wszyscy jednogłośnie stwierdziliśmy, że to musi być bardzo męczące. Hm, pewnie gdybym miała tyle pieniędzy, co Australijczycy, nie wahałabym się z podróżowaniem po całym świecie, ale że nie mam.. to też podróżuję, hah! 

Anyway, FIREWORKS (kliknij w link, aby zobaczyć jak to wyglądało, polecam!) trwały przez cały tydzień, od 1964 roku, co roku w Donostii odbywa się międzynarodowy konkurs, jeden z największych na świecie i codziennie o 22:45 odbywają się pokazy. W piątek widzieliśmy te najbardziej znane z Walencji, a wczoraj pokazy miały huczne zakończenie, było pięknie! Nigdy nie widziałam czegoś tak szalonego i spektakularnego. I tak zakończył się tegoroczny wielki tydzień - Semana Grande.


    Brak komentarzy:

    Prześlij komentarz