sobota, 30 czerwca 2012

Culture shock.

Pierwszy tydzień w nowym miejscu za mną, czyli teraz będzie już tylko.. pod górkę ;)
Trafiłam na świetną rodzinę i szalone bliźniaki.
Dobrze się dogadujemy (jeszcze), więc jest git!

NOWE - to słowo na ten tydzień. Wszystko nowe, język nowy, miejsce nowe, zapachy nowe, kolory nowe, budynki nowe, ludzie nowi, zabawki nowe, ulice nowe, jedzenie nowe, słońce nowe.. Szok kulturowy najsilniej odczuł mój żołądek. W środę, po kilku dniach niejedzenia zaprotestował i po powrocie z plaży z dzieciakami, nie byłam w stanie zjeść obiadu, bo zapach ryb.. no nie mogłam. Pan Tata kazał mi się położyć. I tak spałam 8h z krótkimi przerwami na zapewnianie, że żyję. Wieczorem odbyliśmy poważną rozmowę, że nie mogę prowadzić strajku głodowego i że muszę coś jeść. A ja po prostu nie przepadam za owockami morza, a moje jedzenie ryb kończy się na tuńczyku z puszki i karpiu w Wigilię. Ryby - też nowe.



Wczoraj poszłam biegać i nie było to ani daleko, ani szybko, ale jak dla mnie - niebiegacza - wysiłkowo. Później pierwszy raz w życiu założyłam na nogi rolki. Rolki - też nowe. Połaziłam w nich trochę po domu i uznałam, że to nic trudnego, więc wyjechałam na ulicę, a ludzie dziwnie na mnie patrzyli. Pewnie dlatego, że jestem taka blada i inna - nowa. A może dlatego, że nie mogłam utrzymać równowagi i to była jazda paralityka? Nie wiem, w sumie nie pytałam, chciałam jak najszybciej znaleźć się z powrotem w domu i oszczędzić sobie wstydu upadków. Niemniej jednak nie był to mój ostatni raz na rolkach :)


W Kraju Basków obchodzi się wiele świąt związanych ze świętymi, jak Piotr, czy Jan. Wczoraj na przykład był dzień Piotra i było to święto rybaków. Już od 8 rano słychać było poruszenie na ulicach, a procesje, spotkania i pogaduchy trwały do późnych godzin nocnych, poznałam też kilu rybaków. 
Dziś pojechałam do Irun, gdzie właśnie odbywają się wyjątkowe święta. Podczas dnia San Pedro i dnia San Marcial ulice zapełniają się mieszkańcami ubranymi w nasze barwy narodowe! Jest biało-czerwono! :)
Ogromna procesja, a właściwie to parada militarna nawiązująca do średniowiecza, przechodzi ulicami miasta, grają, grają i grają, a później pewnie oddają się imprezie do rana. Święta w Kraju Basków - też nowe. Ale tego się już nie dowiem, bo deszcz przegonił mnie do domu.


No, w sensie, że wszyscy w Irun = miasto puste = nie będzie wstydu = zakładam rolki! :D












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz