Długo odliczałam dni do wyjazdu i jestem na ostatniej prostej. 5, 4, 3, 2, 1..
W piątek o 13:30 wsiądę do autokaru INTERCARS i zacznie się przygoda :)
Jetem już w ostatniej fazie przygotowań:
- wywiozłam swoje rzeczy do domu,
- pokój jest pusty i kompletnie stracił swój charakter,
- wyprowadziłam się z Zeylanda (choć pobędę tu jeszcze do końca tygodnia),
- długo przygotowywałam się psychicznie do tego wyjazdu, upewniając się, że mimo braku znajomości hiszpańskiego i ogromnej samotności jaka mnie tam spotka, na pewno sobie poradzę, bo przecież zawsze sobie dobrze radzę! Wiem, że będę miała po co i do kogo wracać, że przecież 3 miesiące to nie rok i że jakoś to przeżyjemy. Spełnia się marzenie i chociażby po to i dlatego muszę być silna i muszę pokonywać demony w swojej głowie.
- zdałam PRAWIE wszystkie egzaminy, ale w końcu student bez września to.. nie-student ;)
- za chwilę jadę pożegnać się z rodziną,
- spakowałam się! 90 l plecak pożyczony dzięki uprzejmości (i przekupieniu) brata Dawida jest wypchany do granic możliwości i nie jestem pewna czy jego waga nie przekracza dopuszczalnych 40 kg, ups?
Tak więc jestem gotowa na wszystko! Czekam na piątek.
Trzymam kciuki i życzę powodzenia :) Nad jednym się zastanawiam - kto ten plecak będzie dźwigał :D
OdpowiedzUsuńa jak myślisz, Adam? Moi tragarze oczywiście ;)
OdpowiedzUsuń